poniedziałek, 25 lipca 2011

Kierowca (szeregowy) Alfred Jacson. 4. Rezerwowa kompania transportowa (Reserve Mechanical Transport Company) Nowa Zelandia.


Alfred Jacson pochodził z Auckland. Służył w nowozelandzkich służbach transportowo-zaopatrzeniowych (New Zealand Army Service Corps), a dokładniej w 4. Reserve Mechanical Transport Company. Była to jednostka transportowa, ciężarówki i ich zaplecze techniczne. Pierwsze doświadczenia bojowe kierowcy zdobyli w ciężkich warunkach Pustyni Zachodniej w Afryce. Tam wrogiem była pustynia. Nowa kampania przyniosła inne wyzwania dla transportowców. W Grecji  wyzwaniem nie tylko były górzyste drogi, ale niemieckie lotnictwo, artyleria i żołnierze. Do Grecji przybyło 419 żołnierzy czwartej kompani, opuściło ją 356. Trafili na Kretę, oczywiście bez swoich ciężarówek, warsztatów, narzędzi. Na wyspie z nich i pozostałości podobnych oddziałów zmontowano Kombinowany Batalion. Kombinowane było też jego wyposażenie. W pierwszych dniach niemieckiej inwazji w lepszą broń i ekwipunek (pistolety maszynowe, karabiny, moździerze, apteczki i papierosy) zaopatrzyły ich niemieckie zrzuty. Batalion toczył zażarte walki z niemieckimi spadochroniarzami i piechotą górską. Z Krety umknęło niewielu z jego szeregów. Blisko dwustu  żołnierzy czwartej kompani trafiło do niewoli. Znów na podstawie liczb przypuszczam że wśród nich był Jacson. W niewoli zmarło lub zginęło 12, z tej liczby 10 zostało wziętych do niewoli na Krecie. 
Kierowca Alfred Jacson zmarł 22 kwietnia 1944 roku. 
Żródła:
Henderson J., 4th and 6th Reserve Mechanical Transport Companies, Wellington 1954

niedziela, 24 lipca 2011

sobota, 23 lipca 2011

Starszy Szeregowy Renata Matengaroa Wanoa. 28. batalion maoryski. Nowa Zelandia.


Starszy szeregowy Wanoa był Maorysem. Ten lud polinezyjskiego pochodzenia zamieszkiwał Nową Zelandię nim przybyli tam Europejczycy. Do dziś znani są z swej waleczności, o której mogli się przekonać Pakeha (tam Maorysi nazywają "nie swoich")w XIX wieku tocząc z nimi wojny. Nowozelandzka drużyna rugby przed każdym meczem, wzbudza w przeciwnikach strach maoryskim tańcem wojennym "haka". Gdy wybuchła II Wojna Światowa cześć przywódców maoryskich uznała,  iż zaangażowanie ich ludu (oficjalnie uznawanego za podanych Korony Brytyjskiej od 1840 roku, jednak przez lata narosło wiele problemów, zwłaszcza w kwestii własnosci ziemi, które przerodziły się nawet w wojny) w walkę poprawi ich pozycję w Nowej Zelandii. Jeden z nich powiedział nawet: " Jesteśmy jednym domem. Jeśli nasi bracia Pakeha upadną, my upadniemy wraz z nimi. Czy będziemy mogli trzymać podniesione wysoko głowy, kiedy zakończą się zmagania i zapytają nas: gdzie byliście kiedy Nowa Zelandia toczyła wojnę?" Stad narodził się pomysł stworzenia maoryskiego batalionu, na który przystał rząd i w którego szeregi zgłaszali się maoryscy ochotnicy. 
Wśród nich Renata Matengaroa Wanoa, w cywilu kierowca ciężarówki. 
Batalion swój chrzest bojowy przeszedł w Grecji i na Krecie. Najbardziej zażarte walki Maorysi toczyli własnie na Krecie, gdzie między innymi  wiedli atak na bagnety na "42 ulicy", drodze nieopodal  Zatoki Sauda. W walce wręcz zabili ponoć 80 Niemców. Ci, którzy ewakuowali się do Egiptu, mogli się poszczycić takimi trofeami:
Maoryski żołnierz prezentuje zdobyczne niemieckie odznaczenie.
http://cas.awm.gov.au
Wśród ewakuowanych nie było starszego szeregowca Wanoa (choć jest to tyko moje przypuszczenie, oparte na liczbach, w Grecji i na Krecie batalion poniósł największe w w czasie wojny straty w jeńcach, Wanoa mógł zostać wzięty później do niewoli na przykład w Afryce Północnej). Był pośród 161 wziętych do niewoli. 84 Maorysów zginęło. 
Renata Matengaroa Wanoa zmarł 23 kwietnia 1944 roku w Stalagu 344. Miał wtedy 26 lat. Prócz niego na krakowskim cmentarzu spoczywa jeszcze dwóch Maorysów.
Źródła:

wtorek, 19 lipca 2011

Kierowca (szeregowy) Moreton Wilson. Royal Army Service Corps

Moreton Wilson, zdjęcie wykonane w niewoli.
Wilson przesłał je swojej rodzinie z okazji swoich urodzin,
poprzez Czerwony Krzyż.
Fotografia udostępniona przez Josepha Ritsona.
Courtesy of Joseph Ritson.
 
Moreton Wilson z Workington w Cumbri, przez przyjaciół i rodzinę nazywany był Joe. Wraz z swoja żoną Violet doczekał się czwórki dzieci, dwóch chłopców i dwóch dziewcząt. Był kierowcą (czyli szeregowcem) w Royal Army Service Corps i pełnił obowiązki ordynansa kapitana Crofta. Wojenne i jenieckie losy tej dwójki  ludzi będą ze sobą związane. Obaj służyli w Francji i zostali wzięci do niewoli 20 maja 1940 roku pomiędzy miejscowościami Doullens i Albert w Pikardii. Początkowo nawet w niewoli Wilson towarzyszył kapitanowi Croftowi.  Najpierw trafili do obozu przejściowego w Moguncji (Dulag XII), a następnie do grudnia 1942 roku przebywali w oflagach w Laufen (Oflag VIIC) Doessel (Oflag VIB, po oficerach brytyjskich i francuskich trafili tam Polacy, ich losy  były tragiczne, wielu zostało zamordowanych po ucieczce tunelem, wielu zginęło w alianckich bombardowaniach), Eichstatt (Oflag VIIB). 20 grudnia 1940 roku Wilson trafia do Stalagu VIIA w Moosburgu, skąd 14 kwietnia 1943 do Stalagu VIIIB (wtedy jeszcze oznaczenie VIIIB nosił obóz w Łambinowicach).  Biorąc pod uwagę co wydarzyło się z nim później trafił do któregoś z komand roboczych w Zabrzu lub jego okolicach (E552, E603 by wymienić te dwa w samym Zabrzu). Życie w stalagu czy przy przymusowej pracy na pewno było gorsze od tego z czym Wilson spotkał się w oflagu, nawet będąc tylko ordynansem oficera. Wpłynęło to na jego stan zdrowia. Zmarł 13 maja 1944 roku w szpitalu w Zabrzu, w dokumentach które dotarły do rodziny podawano dwie przyczyny zgonu-zapalenie opon mózgowych oraz zakażenie krwi i  niewydolność serca. Miał 40 lat. 
18 maja 1944 roku przy udziale anglikańskiego kapelana wojskowego kapitana Kestell-Cornisha i współwięźniów, z pełnymi honorami wojskowymi, Moreton Wilson pochowany został na cmentarzu Świętego Michała  w Zabrzu (dzisiejszy cmentarz komunalny przy ulicy Pokoju).

Mogiła Moretona Wilsona na cmentarzu
w Zabrzu. Fotografia udostępniona
przez Josepha Ritsona.
Courtesy of Joseph Ritson. 
W 1948 roku przeniesiono jego zwłoki na cmentarz w Krakowie.


Możliwość przedstawienia tak pełnej historii szeregowca Wilsona zawdzięczam Panu Josephowi Ritsonowi , który podzielił się ze mną swoimi ustaleniami i fotografiami. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. 
Words of gratitude for Mr. Joseph Ritson for sharing information and the possibility of their publication in my blog. Thank you very much!
Pan Ritson o Moretonie Wilsonie pisał także tutaj:



Parę słów...

Postanowiłem nieco zmienić kolejność w prezentowaniu sylwetek poległych. Chciałbym zrobić wyjątek gdyż nawiązałem kontakt z badaczem z Anglii, który przesłał mi bardzo dużo informacji i fotografie jednego z żołnierzy. Tak więc następny post będzie poświęcony własnie jemu. Potem wracam do przyjętej  kolejnosci, czyli kolejnością spoczywania na kwaterach cmentarza.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Saper Leonard Parker. 170. Tunneling Company. Royal Engineers.

Na zawsze kochany i zapamiętany.
-epitafium na nagrobku
Saper Leonard Parker pochodził z Wakefield w Yorkshire, regionu o bogatych tradycjach wydobycia węgla kamiennego. Najpewniej sam był górnikiem. To umiejętności w tym zawodzie mogły zadecydować, że trafił własnie do takiej kompani, 170. kompani "tunelarzy". Zmagania pozycyjne I Wojny Światowej pokazały wielką użyteczność oddziałów górniczych.  Brytyjskie i niemieckie "krety" ryły pod ziemią niczyją, minowały pozycje wroga i wysadzały je. Mistrzostwo osiągnęli jednak Brytyjczycy, przeprowadzając kilka spektakularnych akcji minierskich, które pochłonęły życie wielu niemieckich żołnierzy. Jedną z takich kompani "kretów" z czasów Wielkiej Wojny była ta o numerze 170. W wrześniu 1939 roku dowództwo brytyjskich wojsk inżynieryjnych przywróciło ją do istnienia. Zakładano, jak się miało okazać całkowicie błędnie, że wojna ponownie może przybrać charakter wojny okopowej. Oczywiście "krety" nie tylko miały ryć tunele, szkolono ich w zakresie używania materiałów wybuchowych i walki piechoty. W szeregi kompanii  zaciągano górników (często trafiali tam z innych oddziałów), ale też pracowników londyńskiego metra. 
Niemiecka inwazja na Belgię i Francję pokazało jak złudne były brytyjskie założenia co do wojny. Blitzkrieg nie dał szansy "kretom" na pokazanie ich górniczych zdolności. Saper Parker w Francji albo wysadzał mosty by nie przejechały po nich nazistowskie czołgi lub walczył jak zwykły piechur. Ostatecznie trafił do niewoli. 170. kompania trafiła natomiast na Gibraltar i drążyła tam tunele do 1944 roku. 
Leonard Parker być może w niewoli pozostał górnikiem, tysiące jeńców trafiło do górnośląskich kopalń. Być może to praca na dole przyczyniła się też do jego śmierci. 
Zmarł 14 grudnia 1943 roku w wieku 35 lat. 
Bardzo dziękuję Panu Josephowi Ritsonowi, który dostarczył mi informacji na temat 170. kompanii. 
Thanks to Mr. Joseph Ritson for great help and information. 

sobota, 16 lipca 2011

Kwatermistrz William Fredrick Candler. 72 pułk artylerii polowej.

Wart wiecznej pamięci.
-epitafium na nagrobku.
Kwatermistrz (battery quatermaster sergeant co nie ma raczej odpowiednika w polskich stopniach wojskowych, ) Candler pochodził z niewielkiego miasta Reepham w Norfolk. Jego małżonka miała na imię Mary. Był żołnierzem 72. pułku artylerii polowej Królewskiej Artylerii, która wspierała 150. brygadę piechoty w 50. dywizji (Northumbrian). Istnieją dwie możliwości. gdzie  Candler mógł trafić do niewoli. Pierwsza to Belgia i Francja w 1940 roku. 72. brał wraz z 50. dywizja udział miedzy innymi w ciężkich walkach w okolicach Arras, które przyniosły aliantom początkowe sukcesy.Jednak napór niemieckich wojsk pancernych był niepowstrzymany. Artylerzyści zniszczyli działa i wycofali się do Dunkierki, skąd większość została ewakuowana. Druga możliwość o Afryka Północna, bitwa pod El-Ghazlą (maj/czerwiec 1942). Tam, jak częściowo w Francji, przeciwnikiem 50. dywizji był Erwin Rommel. Jeden z weteranów nawet wspominał iż Rommel miał powiedzieć wziętej do niewoli grupie Brytyjczyków, w tym artylerzystom z 72., "Uciekliście z Dunkierki, tu jednak wasza wojna się kończy." 
Dla Williama Fredricka Candlera, skończyła się 7 kwietnia 1944 roku. Miał wtedy 38 lat. 

środa, 13 lipca 2011

Szeregowy Albert Russel. 1. batalion Queens Own Cameron Highlanders.


Albert Russel służył w pułku z tradycjami. Queens Own Cameron Highlanders powstał w 1793 roku (jako 79 pułk pieszy) w jego szeregi weszli szkoccy górale z klanu Cameron. W historii pułku znajdziemy bitwy wojen napoleońskich, od Półwyspu Iberyjskiego po Waterloo, wojnę krymską, udział w stłumieniu buntu sepojów w Indiach. W 1873 roku królowa Wiktoria uznała go za własny (Queens Own), co uznawane jest za wielki zaszczyt i wyróżnienie. W czasie I Wojny Światowej camerończycy walczyli głównie na froncie zachodnim, trzech pośród nich otrzymało Krzyże Wiktorii, najwyższe brytyjskie odznaczenie wojskowe. 
Gdy wybuchła II Wojna, pierwszy batalion pułku stał się częścią Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Jak przystało na jednostkę mającą nazwę sugerującą iż składa się z szkockich górali (Highlanders) częścią ich munduru był kilt, z tartanu klanu Cameron z Erracht. Jak się miało okazać byli ostatnimi, którzy nosili kilt w bitwie.

Kilt Quenns Own Cameron Highlanders ze
zbiorów Muzeum klanu Cameron
http://www.clan-cameron.org
Czy odziany w kilt Russel był Szkotem? Highlanderem? Nie jest to takie pewne. Już od XIX wieku góry Szkocji powoli przestawały być bazą dla rekrutacji. W "góralskich" pułkach służyli i mieszkańcy południowych nizin, dużych miast jak Glasgow. Nawet londyńczycy. Splendor szkockich jednostek był tak wielki że wielu marzyło by znaleźć się w szeregach "górali".
Pierwszy batalion przybył do Francji już w wrześniu 1939 roku. Nie znalazłem Russela na liście żołnierzy, którzy przybyli własnie wtedy, prawdopodobnie trafił do Francji nieco później. 5 grudnia 1939 roku batalion wizytował król Jerzy, który był honorowym pułkownikiem camerończyków. Szkoci zrobili na królu wielkie wrażenie i zezwolił on na noszenie przez nich na czapce piór w królewskim błękicie. 

1. batalion Quenns Own Cameron Highlanders defiluje przed królem Jerzym.
W momencie niemieckiej inwazji na Belgię wraz z siłami brytyjskimi zajęli pozycje nad rzeka Dijle w Belgii. Później toczyli zażarte walki osłaniając odwrót wojsk alianckich. Nad rzeką Escaut przeprowadzili skuteczny kontratak przeciw niemieckiemu przyczółkowi.
Następnie zajęli pozycje nad kanałem La Bassee i w wiosce Violanies. Dali tam twardy opór niemieckiej piechocie i czołgom. Tylko setka camerończyków wycofała się znad kanału. Tylko 79 z nich ewakułowało się z plaż Dunkierki. Reszta zginęła lub dostała się do niewoli. Wśród nich Albert Russel.

Camerończycy w niemieckiej niewoli, osuwają gruz z ulic francuskiego miasteczka,
prawdopodobnie Violanies.
 Szeregowiec Albert Russel zmarł 2 kwietnia 1944 roku w wieku 24 lat.

niedziela, 10 lipca 2011

Szeregowy J.Molahloa. Native Military Corps. Południowa Afryka.


Szeregowiec J.Molahloa był czarnoskórym mieszkańcem Południowej Afryki. Jego ojczyzna jako część brytyjskiego imperium wniosła swój wkład w wojnę. Zarówno jej biała jak i czarna ludność. Jednak  nierówność rasowa była obecna w szeregach sił południowo afrykańskich. Biali nie zdecydowali się na uzbrojenie Murzynów, postanowili wykorzystać ich jako siłę roboczą, kierowców, noszowych. 
Czarni żołnierze Native Military Corps (co dość dowolnie można przetłumaczyć jako Tubylczy Korpus Wojskowy)wykonywali właśnie takie funkcje, choć bywały sytuacje, zwłaszcza na Pustyni Zachodniej., kiedy w ostateczności chwytali za broń. Byli siłą roboczą armii. Z mniejszym żołdem od białych, czy Hindusów i Malajczyków, także służących w siłach Południowej Afryki (ci oczywiście też byli  niżej opłacani od białych). Biali dostawali 30 dni corocznej przepustki, czarni 18. 
Dwa przykłady pokazujące nastawienie do czarnoskórych żołnierzy. Afrykańczycy z brytyjskich protektoratów Bechuanaland i Bosutoland, nie będących cześcią Związku Południowej Afryki, mieli zostać uzbrojeni i walczyć. Jednak po przybyciu na Pustynię Zachodnią, by nie drażnić Afrykanerów i nie powodować fermentu pośród szeregów Native Military Corps, wyposażona ich w tradycyjne włócznie asegaj i skierowano do zadań pomocniczych. 


Kiedy po walkach pod Sidi Rezegh pochowano białych i czarnych w wspólnym masowym grobie, dowództwo południowa afrykańskie zarządziło ponowny pochówek, w dwóch osobnych mogiłach. 
Największa liczba żołnierzy Native Military Corps trafiła do niewoli własnie pod Sidi Rezegh i w Tobruku. Liczne relacje wskazują na bardzo złe ich  traktowanie przez Włochów i Niemców. Już w Afryce Północnej wykorzystywani byli do pracy, często przy czynnościach bezpośrednio wspierających wysiłek wojenny sił Osi (wyładunek amunicji), co stało w sprzeczności z ustaleniami Konwencji Genewskiej. Kiedy przeciw temu protestowali brytyjscy oficerowie, Włosi stwierdzili że Konwencja dotyczy regularnych żołnierzy, a Murzyni nimi nie są, bo w własnej armii nie są nawet tak traktowani.
Podobnie złe taktowanie spotykało czarnoskórych w obozach w Włoszech, do których zostali przetransportowani. Po podpisaniu zawieszenia broni przez Włochy i wkroczeniu Niemców, jak wszyscy jeńcy (którzy nie zdołali uciec) trafili do obozów w Niemczech. Wśród nich Molahloa. Myślę ze to właśnie podróż i warunki na miejscu, w obozie, zwłaszcza zima przyczyniły się do jego śmierci. Zmarł 12 grudnia 1943 roku. Jest jednym z dwóch czarnoskórych z Afryki Południowej spoczywających w Krakowie. Tu, na wojskowej nekropolii, bez podziałów i dyskryminacji. Czarni obok białych. 
Źródła:
Gilbert A., POW. Allied Prisoners in Europe 1939-1945, Londyn 2007
Mahlamme J.S., Soldiers Without Reward. Africans in South Africas Wars (http://samilitaryhistory.org/vol101jm.html)

sobota, 9 lipca 2011

Szeregowy Andrew Anderson. Royal Army Ordnance Corps.


Odszedł lecz nie został zapomniany.
(epitafium na nagrobku)

Szeregowiec Andrew Anderson. Syn Williama i Grace. Jego żona nosiła piękne i raczej rzadkie imię-Euphemia. Był żołnierzem Royal Army Ordnance Corps, służby odpowiedzialnej za zaopatrzenie wojska w amunicję, broń i wyposażenie bojowe. Ponownie niewiele więcej jestem w stanie o nim napisać. Zmarł 19 marca 1943 roku w wieku 31. lat.

czwartek, 7 lipca 2011

Szeregowy Swemmer. Umvoti Mounted Rifles. Południowa Afryka.


Szeregowiec P.F. Swemmer z Południowej Afryki. Służył w Umvoti Mounted Rifles, jednostce która powstała w 1864 roku w Greytown w Natalu. Konni strzelcy walczyli dla brytyjskiego imperium przeciw Zulusom i Burom. Także w I Wojnie Światowej. W 1935 roku stali się jednostką piechoty zmechanizowanej. 
Jednak w czasie II Wojny Światowej walczyli jako jednostka piechoty. Praktycznie cały pułk dostał się do niewoli po kapitulacji Tobruku w czerwcu 1942 roku. W jego szeregach zapewne Swemmer, który poprzez Włochy trafił do niemieckiego obozu lub komanda roboczego. (przypomnę że w grudniu 1943 roku zaszły zmiany organizacyjne obóz w Łambinowicach stał się Stalagiem 344 i zmniejszona jego zasięg w zasadzie do rejencji opolskiej, obóz w Cieszynie przemianowano na VIIIB, pod jego kontrolą znajdowały się komanda w rejencji katowickiej).
Szeregowiec Swemmer zmarł szóstego lutego 1944 roku. Na nagrobku nie ma nawet jego pełnego imienia.

środa, 6 lipca 2011

Kierowca Ronald George Ling. Royal Army Service Corps.


Cierpiał w milczeniu, cierpliwie znosił ból,
Aż Bóg wziął go do siebie
by cierpieć nie musiał już. 
(epitafium na nagrobku)

Kierowca Ronald Ling, syn Wiliama i Sary, z Ipswich (Suffolk). Służył w Royal Army Service Corps, korpusie zaopatrzeniowym i administracyjnym brytyjskiej armii. Zmarł czwartego lutego 1944 roku, w wieku 25 lat. Nic więcej nie udało mi się ustalić. Biorąc pod uwagę datę śmierci, mógł zostać wzięty do niewoli w Francji, Grecji, na Krecie,  Afryce Północnej, gdybym znał jego przydział było by łatwiej, niestety nie znam.  

poniedziałek, 4 lipca 2011

Kwatera brytyjska na starym cmentarzu jenieckim w Łambinowicach-dziś.

Jak już wspominałem pierwotnym miejscem spoczynku części żołnierzy z cmentarza w Krakowie, była nekropolia w Łambinowicach.  Tak zwany stary cmentarz jeniecki, gdzie od czasów wojny prusko-francuskiej, czyli od momentu kiedy poligon w Łambinowicach zaczął pełnić funkcje obozu, chowano zmarłych jeńców. Tam też grzebano żołnierzy brytyjskich zmarłych lub zabitych w Stalagu VIII B/ 344 (ci którzy umarli w komandach roboczych byli najczęściej chowani na miejscowych cmentarzach).
As I mentioned earlier, the initial place of the rest of the part of the soldiers from the cemetary in Cracow, was a necropolis in Łambinowice.  It was a so-called old prisoners’ cemetary, where from the times of Prussian-French war, that is from the moment when the military training field in Łambinowice started to function as a camp, the dead prisoners were buried there. The British soldiers dead or killed in Stalag VIII B/344 were also buried there (those who died in the work parties were often buried on the local cemetaries).
W ostatnia sobotę odwiedziłem Łambinowice, zdjęcia nekropoli można znaleść tutaj: 
Jak dziś wygląda część brytyjska? Jak cały cmentarz jest dobrze oznakowana (widać że łambinowickie muzeum dba, co na pewno nie jest łatwe, miejsce jest odludne, w lesie, trawa jednak jest przycięta, czysto, dużo tablic informacyjnych) bez trudu posługując się planem przy wejściu trafiamy na właściwa kwaterę, gdzie znajduje się tabliczka informacyjna.
How does the British part look like today?  Like the whole cemetary, it is very well labelled (you can see that a museum in Łambinowice takes care of it, which is not so easy as it is a lonely place, in the forest. The grass is cut, it is also clean. There are many informative boards.) You can reach the right burial plot without any difficulty using the plan near the entrance where the informative board is placed.



Po ekshumacja i przeniesieniu szczątków przyroda zawłaszczyła sobie (odzyskała?) ten skrawek ziemi. W muzeum zobaczymy jednak zdjęcia i z jednego z pogrzebów i samego cmentarza. Jeńcy brytyjscy chowani byli z pełnym ceremoniałem wojskowym (co jak przedstawiałem już wcześniej należało się i jeńcom żydowskim) zgodnie z konwencją genewską.
After the exhumation and remains moving, the nature regained this part of the ground. However, in the museum we can see the photos taken during one of the burials and the photos of the cemetary itself. The British prisoners of war were buried with the complete military ceremonial (what I mentioned earlier was due to the Jewish prisoners as well) in accordance with the Geneva Convention.
The Soviet prisoners of war, not even during their life or after their death, didn’t have a status of the prisoners. For them , mass and anonymous graves were intended…


Jeńcy radzieccy, ani za życia, ani po śmierci, statusu jeńców nie posiadali. Dla nich były masowe, anonimowe mogiły...